Watchers

Mittwoch, 7. Januar 2009

Ups. No wyłączyłam już te powykrzywiane słówka.
Jeśli chodzi o komputery to jestem użytkownikiem bardzo polegającym na intuicji, bo wiedzy to ja nie mam wcale. Co ciekawe, to ja w tym domu jestem technikiem, podłączam, instaluję, rozkręcam. Ale to wszystko w myśl zasady - komputer to nie bomba, nawet jak coś źle nacisnę to nie wybuchnie... (Chyba.) I co śmieszniejsze to mój laptop, choć stary, z klawiaturą dostającą czkawki i minimalną ilością ramu śmiga na bezprzewodowym internecie jak nówka, a MM.* marudzi że u niego na kablu wiecznie się wiesza...

Najbardziej jednak brakuje mi tu Przyjaciela, który to jako pasjonujący się swoim zawodem informatyk był zawsze tym, który musiał odpowiadać na moje głupie pytania i ratować w sytuacjach krytycznych typu:
- aaaa! cd wybuchło mi w trakcie odtwarzania, ja nie wiem co mam zrobić, kieszeń się nie wysuwa, coś tylko zgrzyta ja nic nie dotykałam naprawdę!
lub też
- aaaaaaaaa! walnęłam kolanem w wysuniętą kieszeń od nagrywarki (wtedy miałam jeszcze zwykłego peceta) tam coś pękło, wsunęła się ale teraz nie działa, tak, możesz mnie wyśmiać.

Naprawiał chichocząc przy tym, ale czego się nie robi żeby właściciel komputera się nie dowiedział... Zwłaszcza że nagrywarkę rozwaliłam w ten sposób dwa razy.

Przyjaciel nie jest już moim Przyjacielem. Szanuję jego wybór, ale i tak, za każdym razem kiedy coś mi nie działa pierwszym odruchem jest złapać za słuchawkę i zapytać. Usłyszeć znajomy śmiech po drugiej stronie i stwierdzenie że do czegoś lepszego niż liczydło nie powinnam mieć dostępu. Tęsknię, tak bardzo mocno. Z każdym miesiącem coraz bardziej, ale wiem że skoro zrezygnował z naszej przyjaźni to w tej dziewczynie musi być coś czego ja nie widzę. Bo nie potrafię uwierzyć że przez dziesięć lat przyjaźniłam się z idiotą.


*MM = marudny małżonek, którego to jakiegoś pięknego dnia zabiję za to.

2 Kommentare:

  1. To widze, ze komputerowo jestesmy obie uzodlnione inaczej:) Ja mialam komfort dopoki Potomek mieszkal w domu, bo jak tylko cos napsztykalam to zaraz darlam ryja, a On przychodzil i naprawial. Teraz musze na telefon, albo czekac az laskawie przyjdzie. A do Wspanialego mimo wszystko nie mam zaufania jesli chodzi o kompa. No tak mam i tyle;)
    MM narazie nie zabijaj i jakby co to ja mam taka dewize "pierwsi dwaj mezowie sa tylko dla praktyki". Wspanialy jest trzeci...kuzwa to chyba juz sie chyle ku upadkowi.

    AntwortenLöschen
  2. czasami i taki dlugoletni przyjaciel potrafi zawiesc. i powiem Ci, ze troche czasu to trwa zanim przejdzie sie nad tym do porzadku dziennego. no, czasem cos tam "piknie" na wspomnienie, ale zal mija.

    AntwortenLöschen