Watchers

Samstag, 25. April 2009

Przechodzę na dietę. I niech mnie tylko ktoś wkurwi mówiąc że nie potrzebuję. Płakać mi się chce jak zaglądam do szafy, bo mieszczę się tylko w to co ma w sobie dużo stretchu. Więc pognałam dziś do apteki po proszek takowy, którym się moje znajome zachwycają, co to ponoć przyspiesza metabolizm i czyści organizm. Dowód widzę co dzień prawie, bo Freundin schudła już siedem kilo (co sprawia poniekąd też, że mnie krew zalewa).
Tak więc od jutra zamiast jedzenia kilka dni z proszkiem wymieszanym z mlekiem i rosołkiem. Ale chcę do cholery jasnej znowu mieścić się w spodnie!

Jak zrzucę pięć kilo to kupię sobie takie cudo albo takie cudo albo też takie cudo. Jak zrzucę te nadprogramowe dwanaście to nie wiem co zrobię. (Pójdę w Miasto?)

A tymczasem skończę przeklinać swoje łakomstwo i pójdę spać. Jutrzejszy dzień będzie ciężki, a ja po dzisiejszym już nie mam siły na nic. Ale nic to, byle do poniedziałku.
Albo może do wtorku, bo we wtorek idę pierwszy raz w życiu idę na Fusspflege. Kosmetyczka w TYM miejscu, po usłyszeniu gdzie pracuje stwierdziła, że samo pedicure mi nie pomoże i chyba miała rację. A ja tak potwornie lubię mieć ładne stopy. Nawet jeśli nikomu ich nie pokazuję.

Bo to chyba najważniejsze, być dobrą dla siebie samej. I tyle.

1 Kommentar:

  1. trzymam kciuki za odchudzanie, ja zjechałam 14 kilo ale łykajac meridię... jestem tak szczesliwa, ze ...uch!
    kupuj ciuch!

    AntwortenLöschen