Watchers

Donnerstag, 30. Juli 2009

Wczoraj rano, kiedy wróciłam z pracy, miałam napisać tutaj notkę. Miałam ochotę wylać z siebie trochę jadu, na bogu ducha winnego człowieka wylać po kryjomu wiadro pomyj, żeby poczuć się lepiej. Ale zamiast tego poszłam spać.
A dużo później, bo już wieczorem, podczas pracy w ogrodzie, która nadal jest lekiem na nadmiar żalu do świata, pomyślałam, że ona wcale nie jest winna temu jak ja się czuję. Ona po prostu jest jaka jest, a to, że ja w kontraście z nią źle się czuję i wyglądam to już zupełnie inna sprawa. Pytanie brzmi więc co mogę i co chcę z tym zrobić... Bo przecież jej nie uduszę.

(Nie żebym nie rozważyła takiej możliwości, jednak problemem nie do rozwiązania okazało się być dla mnie usunięcie ciała. ;))

Poza tym powinnam wreszcie odpisać Producentowi, ale się trochę boję jego natarczywości w ostatnich listach. W ogóle z pisaniem mi ostatnio nie po drodze. (Sommerloch.)

I moje wewnętrzne pożegnanie ze Wschodnim. Za dużo było napięcia między nami, żeby się mogło coś z tego wykluć, coś co nie byłoby romansem którego żadne z nas nie chciało. Tęsknię czasem za jego ciepłym uśmiechem, ale nie zrobię z tym nic. Jestem mistrzynią pozwalania odejść...

5 Kommentare:

  1. Mądra Dziewczynka.
    Na emocje najlepszy sen.
    Co do reszty-ja bym przeczekała.
    Jak nie mam natchnienia to też NIC nie piszę.
    Miłego...

    AntwortenLöschen
  2. tak, to trzeba bardzo umieć...pozwolić odejść

    AntwortenLöschen
  3. Bardzo długo musiałam się tego uczyć. To niby takie proste, zrozumieć że trzymanie na siłę boli czasem bardziej niż utrata - ale tak trudno przychodzi... :)

    AntwortenLöschen
  4. Rzekłabym, że na problem z usunieciem ciała dobry jest pociąg. A ile ciało przygód po drodze może przeżyć..;)

    Wewnętrzne pożegnania są najtrudniejsze. Czasem mam wrażenie, że w moim przypadku - po prostu niemożliwe...

    AntwortenLöschen