Watchers

Sonntag, 25. Oktober 2009

Aaaaaaaaaaa! Zapomniałam o urodzinach Żony Bruneta. Na śmierć. Więc zaraz pogoń przez centrum handlowe i jutrzejsze popołudnie przy kawie i ciastku u nich, w ramach omówionej z Brunetem niespodzianki.
A wcale mi się nie chce tam jechać.

Z dobrych rzeczy to uodporniłam się na Niebieskookiego Blondyna. Wydaje się, że zdziwił się tym co nieco. Z Wschodnim też zasadniczo nie rozmawiam, bo nie mam kiedy a i nie ciągnie mnie w stronę ludzi...

Update:
Co mnie natchnęło do pójścia w sobotni wieczór do centrum handlowego? Własna głupota chyba. Zapomniałam najwyraźniej że to cudowny sposób spędzania wolnego czasu dla większej części społeczeństwa. W czwartek otworzono drugą część tego monstrum i trzeba było sobie przecież przyjść pooglądać... Bo takie odniosłam wrażenie, że większość tych ludzi przyszła sobie popatrzeć. Ja z moją listą rzeczy do załatwienia (prezent dla Żony Bruneta, chemia w dm, chleb z ulubionej bio-piekarni) byłam tak jakby nie na miejscu. Ucieszyłam się z otwarcia Body Shopu i L'Occitane en Provence i zdążyłam już znienawidzić sklep z herbatą - bo nie lubię jak się mnie traktuje z pogardą, jak przeszkadzacza, za długo sama siedzę w obsłudze żeby dać się zagiąć jakbym nie znała reguł.
Mam zaproszenie na halloween party.
I obsesję na punkcie jednej piosenki. Ale co poradzę że tekst jest bardzo akuratny?

3 Kommentare:

  1. oj znam to..nie lubię sobotnich wypraw do sklepów!!!!!

    a wszelkie"mydlane"sklepy kocham mniłościom wielkom!!!!

    u nas w herbaciarni przemiła pani..ale jak widać,bywa różnie.

    AntwortenLöschen
  2. tak sobie zaszłam do Ciebie po linkach, poczytałam i jeżeli nie masz nic przeciwko, to zostanę.... Pozdrawiam
    alixanderka.blog.onet.pl

    AntwortenLöschen
  3. Ależ oczywiście że nie mam nic przeciwko :) Lubię gości - to co? muffinka?

    AntwortenLöschen