Watchers

Mittwoch, 4. Februar 2009

Mam podobny problem do Szeherezady. Mieszkanie w starej kamienicy, drewniane sufity.
Mam miłych sąsiadów, mówimy sobie dzień dobry, my, jako ci młodzi pomagamy starszym (bo co to za problem wystawić kosz na śmieci za sąsiadkę która ma osiemdziesiątkę na karku? dla mnie żaden.). Tylko ci jedni, co nade mną... Polska parka, oboje bez pracy; piją a potem się kłócą - i na to co słychać dochodzi do rękoczynów. Jak dla mnie to by się mogli pozabijać byleby po cichu, ale nie. Zwracaliśmy uwagę, próbowaliśmy rozmawiać - nic nie pomogło, a dzisiejsza awantura skończyła się przybyciem policji i wywiezieniem idioty - gamoń, bo jeszcze się stawiał. Nie wiem kto zadzwonił, ale się cieszę. Być może to będzie kamieniem do ich eksmisji. Ja sama położyłam podwaliny, bo w nocy to ja lubię spać, a nie przysłuchiwać się dlaczego jej matka to zdzira a on ma panienki na boku.

I przy tym właśnie pomyślałam, że chyba wiem, dlaczego polacy mają taką złą opinię tutaj. Bo o takich jak my się nie pisze, nie opowiada w kolejkach w urzędzie albo sąsiadom. Nie opowiada się o ludziach którzy rano wstają i idą do pracy, wracają wieczorem, wyprowadzają psa na smyczy a wizyty towarzyskie u nich w domu nie przeciągają się poza 23:00. (Pomijając fakt, że wizyty u nas z reguły nie są głośne bo z ludźmi to ja lubię rozmawiać, a nie ich zagłuszać...) Opowiada się o takich niewydarzonych, co to w bardzo wyraźny sposób odbiegają od normy - i to nie w kreatywny sposób. To przykre, bo dowcipy o polakach po dziesiątym razie nie śmieszą. Mam na pieńku ze Wschodnim, bo przesadza - a ja strzelam fochy. Oboje jesteśmy imigrantami, więc powinien wiedzieć, że nie lubię jak się ocenia moje pochodzenie zamiast moich kompetencji.

I z tej frustracji i radości z cudzego nieszczęścia - jeśli to można nazwać nieszczęściem że się na własne życzenie znalazło w areszcie - przemeblowałam sypialnię. MM jeszcze nie wie, ale jutro przemeblujemy salon ;)

PS: już wiem kto zadzwonił. Wkurzona sąsiadka, bo ją zwyzywał gamoń, gdy zadzwoniła spytać czy mogliby być ciszej. I już wiem że mój vermieter ma jutro spotkanie z adwokatem - eksmisja jest tuż tuż. I dobrze, bo alternatywą była nasza wyprowadzka - a jak wyprowadzać się z miejsca w którym sąsiad świeci w okno latarką żeby zaprosić na pokera w sobotę?? ;)

1 Kommentar:

  1. a nasi sasiedzi, Polacy, zawsze do nas po niemiecku:-), choc slyszeli wiele razy jak mowimy do siebie po polsku, lub do psa. wydaje mi sie to dosc dziwne, ale i smieszne.
    na szczescie jeszcze 3 miesiace i licze na jakichs milszych sasiadow. cala reszta niby sie usmiecha i jest mila, ale ktos w koncu pisze te donosy, ze "pies zostawia bloto z lap w windzie"

    AntwortenLöschen