Watchers

Freitag, 27. Februar 2009

Siedzę w domu na zwolnieniu. Dezercja w najczystszej postaci, więc trochę się boję co będzie, bo przecież dezercję karze się śmiercią. (Strach otworzyć drzwi, bo jeszcze zobaczę Niebieskookiego Blondyna krzyczącego 'Sparta!!!', gotowego wbić mi miecz w brzuch, tak, wiem, mam dziwne sny.)

Ale potrzebuję tych kilku dni na przemyślenie czy rzeczywiście dobrze wybrałam... Bo już dawno nie czułam się tak źle w pracy, tak beznadziejnie i z chęcią strzelenia sobie w głowę by tylko stamtąd zniknąć.

Tak więc siedzę w domu pod kocem, słucham muzyki i planuję wiosenne porządki. Nie chcę myśleć o niczym co ma większy ciężar gatunkowy niż to, co zrobić dziś na obiad.

Do tego przeglądam gazety które nazbierały się w ciągu ostatnich tygodni. I marudzę wieczorami MM że wygląda na to, że już absolutnie nie nadążam za modą... Chyba muszę się zgłosić do jakiegoś programu telewizyjnego typu "Metamorfozy", bo sama to już chyba nie dam rady. Gdzie się podziały normalne ubrania, jeansy w których było ciepło i które nie pałętały się pod nogami, swetry bez dekoltu ukazującego pępek? Co gorsza MM nie podziela mojego uczucia że nie nadążam, więc raczej nie mam co liczyć na zrozumienie jeśli wyczyszczę konto przez zakupy odzieżowe... ;)

A najgorsze co mnie dziś czeka to próba doczyszczenia moich butów z pracy - bo chyba przez ich zapach ostatnio odsuwali się tak ode mnie ludzie w metrze... Po trzech dniach wietrzenia będę chyba w stanie pochylić się nad nimi, bez utraty przytomności... ;)

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen