Watchers

Dienstag, 31. März 2009

To było naprawdę fantastyczne. Najpierw pół godziny jazdy pociągiem do Düsseldorfu, z książką na kolanach, radiem w słuchawkach i przystojnym współpasażerem naprzeciwko. Potem jeszcze tylko krótkie formalności przy kasie i osiem olbrzymich hal targowych było tylko dla mnie.
No dobrze, dla setek innych ludzi też, ale najbardziej dla mnie, i dla Dużego.

ProWein - światowe targi winiarskie. Próbowałam win z różnych regionów świata, znalazłam swoich ulubionych producentów, i obserwowałam Dużego omal nie świecącego ze szczęścia. I miałam okazję się zdziwić - bo gdy odłączyłam się od grupy i dołączyłam do niej później w umówionym miejscu Duży podniósł się z krzesła, ruszył mi z rozpostartymi ramionami na spotkanie, z uśmiechem i pytaniem "Hase, wo warst du?"
Ekhm? Ale osochodzi?

Ale wracając do wina - to naprawdę świetne.
Podobnie jak MM, który po dostaniu tego o czym myślał ostatnie tygodnie, boi się do tego podejść.
I myśl, że jeszcze tylko 5 dni do urlopu.
Dwa piękne tygodnie wolności... :)

1 Kommentar:

  1. tak sobie czytam i zaluje, bo...nie rozumiem wina :( nie moge napisac ze nie lubie, ja nie rozumiem, zazdroszcze tym, ktorzy smakuja, rozpoznaja zapach, dla mnie jest biale albo czerwone, kwasne lub slodkie...moje cialo nie lubi wina, a obraz wina (rozumiesz?) jest taki pasjonujacy i...piekny!

    AntwortenLöschen