Watchers

Montag, 25. Mai 2009

Chyba odzyskałam równowagę. Przynajmniej na to wygląda, a ja mam nadzieję, że to nie złudzenie optyczne.
Wysłałam dziś prezent urodzinowy dla Najbliższej, z radością obarczyłam misją dostarczenia go jeszcze w tym tygodniu znajomego pocztowca. Odzywa się we mnie lokalny patriotyzm, bo na pocztę chodzę tylko do tej co na rogu, tuż obok stacji metra. Młody chłopak za ladą już widząc mnie w drzwiach pyta "co, nowa przesyłka do Polski?", a ja odpowiadam śmiechem. To może i nie najlepsza dzielnica, ale MOJA.

Skrzynka mailowa miga mi powiadomieniem, że znowu odezwał się Producent. Nie widzieliśmy się od zimy, od jakiegoś czasu był w Indiach i jakoś tak ucichło między nami, ale od tygodnia pozostajemy w tym ciepłym kontakcie, wymieniając kilkuzdaniowe maile o niczym. Lubię to przemycane w jego zdaniach zauroczenie mną. Potrzebuję go chyba. Być może spotkamy się za kilka tygodni, być może i nie, ale domagam się pocztówki z Indii i kilku zdjęć, by sobie móc wyobrazić...

A ostatnia telefoniczna rozmowa z Freundin postawiła mnie przed stwierdzeniem, że wredna ze mnie baba. Bo na sensacje z którą to z moich blondynek miałby być Niebieskooki wybuchnęłam śmiechem i stwierdziłam że muszę powęszyć - bo to byłby świetny argument przetargowy, taka wiedza. Tym bardziej że jeśli by się potwierdziło, to pachnie na kilometry skandalem...

To nie może być złudzenie optyczne. Wdech, wydech i do przodu. I koniecznie porozmawiać jutro z Niebieskookim.

1 Kommentar:

  1. z niebieskookim? koniecznie! jeśli ma oczy lazurowe to mój ci on jest! :)

    AntwortenLöschen