Watchers

Samstag, 26. September 2009

Przedwczoraj po południu wyszłam z pracy i odsłuchałam swoją pocztę głosową.
Ojciec w szpitalu, podejrzenie zapalenia płuc.
Wczoraj po bronchoskopii, orzeczenie lekarza - guz w prawym płucu.

Strach. I myśli od dwóch dni krążące wokół pytania jakie postawiła mi lekarka, azjatka, około 1,50 metra wzrostu, bob, okulary i zadziwiająco poprawna niemiecka wymowa. Czy w razie kiedy serce przestanie bić mają reanimować, czy mają podłączać do respiratora... Przerażająca jest świadomość, że to ja na moim własnym sumieniu będę musiała dźwigać taką decyzję.

I jeszcze do tego wieczorna kłótnia telefoniczna z matką, zakończona rzuceniem przez nią słuchawki i słowami: "tak? to nie masz już matki!". Tak jakbym kiedykolwiek ją miała... Mam nadzieję że tym razem da mi spokój na zawsze...

3 Kommentare:

  1. szkoda...może? zawsze jest daleko

    AntwortenLöschen
  2. niedobrze...

    a te decyzje..co do respiratora..na szczęście nie musiałam podejmować..serce samo powiedziało,kiedy ma dość.ale wiem,co to znaczy.

    o mamie zamilczę..

    trzymaj się jakoś.

    AntwortenLöschen
  3. Od pół godziny siedze na pustym formularzem komentarza. I jedyne, co przychodzi mi do glowy to "ZNÓW!!?"...
    Ech.. jak tu pomóc? Pamiętaj, że zawsze możesz napisać, zadzwonić, przyjechać. Wiesz o tym, prawda?
    Tulę mocno..:*

    AntwortenLöschen