Zastanawia mnie jedna sprawa od pewnego czasu.
Na ile potrafimy uwolnić się od tego co wynieśliśmy z domu? Obserwuję moje koleżanki i widzę na większości przykładów, że to jakie są wyniosły z domu, od matek które albo same są zadbane i bardziej "ladylike" albo bardziej sportowe, albo bardziej obciążone makijażem...
Zastanawiam się czy kiedyś uda mi się przełamać ten skrypt jaki dostałam w "prezencie" od swojej matki (z którą to nie rozmawiałam już od ponad roku).
Im starsza jestem tym bardziej walczę by się z niego uwolnić i tym mniej mi się to udaje.
Wiem, że to czego bym chciała się nie stanie, bo nie cofnę czasu i niemożliwe jest urodzenie się na nowo w innym środowisku. Dlaczego więc brak mi sił by to co mi nie odpowiada zostawić za sobą?
Bo to wcale nie jest takie proste, thats why. Ja mam podobnie, tylko ze mnie gnebia cechy mojego ojca, ktorych nie lubie i nigdy nie lubilam, a mimo wszystko czesto sie we mnie odzywaja...
AntwortenLöschenGeneralnie odpowiedz brzmi "da sie" tylko od razu nasuwa sie pytanie, po co? ;)) Widzisz uwolnic sie da, bo przeciez wcale nie musimy powielac tego co nam sie nie podoba w naszych rodzicach, wiec wystarczy systematycznie pracowac nad tym i sprawa zalatwiona. Tylko z drugiej strony jak juz czlowiek dojdzie do konca tej pracy (ja doszlam) to odkrywa, ze jaki jest, to i tak zawdziecza to tej osobie z ktora sie nie zgadzal;) Bo przeciez inaczej nie poswiecilby tyle czasu na prace nad "byciem innym". W sumie to bez wzgledu na to czy chcemy czy nie, wychdzi, ze wiele zawdzieczamy rodzicom, a juz szczegolenie duzo temu rodzicowi, od ktorego wzorca za wszelka cene chcemy uciec.
AntwortenLöschenZagmatwane to, ale naprawde wierzcie mi, ma sens. Przerobilam to na wlasnej skorze.