Watchers

Donnerstag, 2. September 2010

Zastanawia mnie jedna sprawa od pewnego czasu.
Na ile potrafimy uwolnić się od tego co wynieśliśmy z domu? Obserwuję moje koleżanki i widzę na większości przykładów, że to jakie są wyniosły z domu, od matek które albo same są zadbane i bardziej "ladylike" albo bardziej sportowe, albo bardziej obciążone makijażem...
Zastanawiam się czy kiedyś uda mi się przełamać ten skrypt jaki dostałam w "prezencie" od swojej matki (z którą to nie rozmawiałam już od ponad roku). 
Im starsza jestem tym bardziej walczę by się z niego uwolnić i tym mniej mi się to udaje. 
Wiem, że to czego bym chciała się nie stanie, bo nie cofnę czasu i niemożliwe jest urodzenie się na nowo w innym środowisku. Dlaczego więc brak mi sił by to co mi nie odpowiada zostawić za sobą?

2 Kommentare:

  1. Bo to wcale nie jest takie proste, thats why. Ja mam podobnie, tylko ze mnie gnebia cechy mojego ojca, ktorych nie lubie i nigdy nie lubilam, a mimo wszystko czesto sie we mnie odzywaja...

    AntwortenLöschen
  2. Generalnie odpowiedz brzmi "da sie" tylko od razu nasuwa sie pytanie, po co? ;)) Widzisz uwolnic sie da, bo przeciez wcale nie musimy powielac tego co nam sie nie podoba w naszych rodzicach, wiec wystarczy systematycznie pracowac nad tym i sprawa zalatwiona. Tylko z drugiej strony jak juz czlowiek dojdzie do konca tej pracy (ja doszlam) to odkrywa, ze jaki jest, to i tak zawdziecza to tej osobie z ktora sie nie zgadzal;) Bo przeciez inaczej nie poswiecilby tyle czasu na prace nad "byciem innym". W sumie to bez wzgledu na to czy chcemy czy nie, wychdzi, ze wiele zawdzieczamy rodzicom, a juz szczegolenie duzo temu rodzicowi, od ktorego wzorca za wszelka cene chcemy uciec.
    Zagmatwane to, ale naprawde wierzcie mi, ma sens. Przerobilam to na wlasnej skorze.

    AntwortenLöschen